środa, 27 sierpnia 2014

Mały gość

Pewnego wieczora położyłam się do łóżka i zaczęłam czytać książkę. Piotrek z Krzyśkiem popłynęli na brzeg, było cicho i spokojnie. Nagle usłyszałam dziwny stukot, jakby przez okno w dachu wpadł olbrzymi bąk i zaczął obijać się o ściany, tylko że żadnego bąka nie było a powietrzu zaczął unosić się intensywny zapach ryby. Zapaliłam światło i zaczęłam się rozglądać. W końcu odkryłam źródło tej dziwnej szamotaniny. Leżała na podłodze w najciemniejszym kącie. Mała latająca rybka. Nie wiedziałam, że potrafią latać aż tak wysoko. Żeby wpaść przez okno w dachu musiała wyfrunąć z wody na jakieś dwa metry wysokości! 


Już miałam iść po jakieś wiaderko, aby wypuścić biedaczkę z powrotem do wody, kiedy pojawił się Krzysiek. Kiedy zobaczył rybkę złapał ją i powiedział, że posłuży za przynętę. Żal mi było biedaczki, bo wpadła do nas przez pomyłkę i okazało się, że na swoją zgubę. Zdążyłam jeszcze zrobić jej zdjęcie zanim bezsensownie zakończyła życie na haczyku. Bezsensownie, bo jak zwykle nic się na nią nie złapało :-(.

Biedactwo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz