Gdy tylko Piotrek zarządził sobie dzień relaksu i rozsiadł się na rufie z papierosem mała pompa zaczęła dziwnie rzęzić. Trzeba było ją wyciągnąć i obejrzeć, a raczej wystarczyło ją powąchać, by domyślić się, że musiała wciagnąć jakieś biedne, małe stworzenie morskie. W tym wypadku trzeba było tę pompę rozebrać, wyczyścić z resztek zwierzątka i naoliwić. Z początku nie wyglądała ona na rozbieralną, ale Piotrek jak zwykle się nie poddał i kawałek po kawałku rozmontował ją na części.
Potem z rozpędu przeczyścił jeszcze zęzę i już po godzinie mógł wrócić do relaksowania się.
Taki facet to skarb! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie mogę narzekać na brak zaangażowania w prace 'domowe' (łódkowe teraz raczej), dlatego postanowiłam, że będę pisać o tym, co on robi, by uwiecznić tę rzadko spotykaną pracowitość :-D
OdpowiedzUsuń